Ministranci w górach
W pierwszym tygodniu ferii Służba Liturgiczna Ołtarza udała się na Pieszy Rajd Ministrancki.
Po błogosławieństwie ks. Proboszcza oraz dobrym słowie od rodziców, wyruszyliśmy w drogę – trasę, która zaplanowana została na trzy dni.
Dzień pierwszy.
Docelowym punktem tego dnia była Chata na Groniu usytuowana na urokliwej leśnej
polanie w Beskidzie Śląskim na wysokości 660 m. n.p.m. Zanim jednak tam dotarliśmy, to po drodze zatrzymaliśmy się w schronisku „Stefanka” na Koziej Górce, gdzie gorąca czekolada pozwoliła nam nabrać nowych sił. Kolejnym etapem było swobodne zejście do Bystrej.
Sprawność fizyczna, dobry humor i super atmosfera sprawiły iż w Chacie na Groniu,
a więc w miejscu docelowym tego dnia zjawiliśmy się już wczesnym popołudniem.
Po pysznym żurku, który został nam zaserwowany udaliśmy się do swoich pokoi, by móc
przygotować się do Mszy Św., oraz by nabrać sił do zabawy w czasie pogodnego wieczorku
połączonego z ogniskiem.
Dzień drugi.
Poprzeczka została podniesiona wysoko. Celem pośrednim okazało się Skrzyczne, choć tam nie był planowany nocleg. Od rana, idąc Szlakiem Różańcowym każdy z nas miał okazję, by móc pozdrowić Maryję, aż w końcu w okolicach południa spotkać się z Nią w Sanktuarium w Szczyrku, na Eucharystii. Po Mszy Św. dzięki gościnności księży salezjanów mogliśmy ogrzać się przy ciepłej herbatce i ruszyć dalej.
Skrzyczne u szczytu przywitało śniegiem, który wywołał przypływ radości, co dało się zauważyć w kłębach powstałych w czasie turlania się, oraz śnieżnej bitwy. Dzięki temu, że dobry humor nie opuszczał nas ani na chwilę, w dość szybkim tempie zeszliśmy do Żywca, gdzie u Sióstr Salwatorianek mieliśmy zaplanowany nocleg. Siostry okazały się być bardzo gościnne, oddając do naszej dyspozycji niemalże cały dom.
Dzień trzeci.
Całą grupą udaliśmy się do zamku w Żywcu, by tam nauczyć się lepienia z gliny. Następnie, po
Eucharystii z wielkim entuzjazmem wybraliśmy się do Aquaparku. Pomimo kilku otarć i guzów wszyscy bawili się świetnie. Na koniec naszego wędrowania odmówiliśmy Drogę Krzyżową i już nie na nogach, lecz pociągiem wszyscy szczęśliwie powróciliśmy do domów. Cieszy fakt, że w inicjatywę włączył się ks. Bogdan Cwynar, oraz jeden z ojców ministrantów p. Robert Bucior. Trzy krótkie dni dzięki swojej intensywności sprawiły, że niektórzy odsypiali do południa. Jednak ważne, że była tam wspólnota, w duchu i pod sztandarem Mistrza, którym jest Jezus Chrystus.
/świadectwo jednego z uczestników/
[embpicasa id=”6268508261022167329″]